Historia
RYS HISTORYCZNY
W pradawnych czasach tereny płaskowyżu tarnowskiego na części którego później rozciągał się tzw. klucz wiewiórecki, pokrywały lasy stanowiące część obecnej Puszczy Sandomierskiej. Resztkami tej puszczy są do dziś m.in. lasy Nagoszyna. Przypuszcza się, że już w zamierzchłej przeszłości żyli tu ludzie. Świadczą o tym ślady wskazujące na obecność człowieka z okresu paleolitu czyli 12 do 8 tysięcy lat przed Chrystusem. Znaleziono też narzędzia z późniejszego okresu zwanego mezolitem, którego wiek ocenia się na 3,5 do 8 tys. lat p.n.e. Był to czas, kiedy gromady łowców przemieszczały się przez tereny Kotliny Sandomierskiej zakładając osady nad brzegami rzek, na obronnych wzniesieniach, pośród piaszczystych wydm. Puszcza dostarczała zwierzyny, a Wisłoka i jej dopływy – ryb. Kiedy wyczerpały się łowiska, myśliwi wyruszali w dalszą drogę w poszukiwaniu nowych łowisk i miejsc zasobnych w żywność. Pozostawiali po sobie kamienne narzędzia, ułamki ceramiki, miejsca pochowku zmarłych czy przedmioty wykonane z kości zwierzęcych. Te stanowiska zwane przez archeologów kulturami, spotkać można na terenie gminy Żyraków np. w Wiewiórce. Dużo znalezisk pochodzi z okresu neolitu, tj. najpóźniejszej epoki kamienia. Jest to 1700 do 4500 lat p. n. e. M.in. właśnie w Wiewiórce znaleziono z tego okresu toporek i groty, a w Woli Wielkiej siekierkę krzemienną. Są to narzędzia, które zalicza się do okresu kultury pucharów lejkowatych. W tym też okresie ludność zaczęła uprawiać zboże, rośliny strączkowe. Zaczęła rozwijać się hodowla bydła, owiec, kóz i trzody chlewnej. Osadnictwo rozprzestrzeniało się wzdłuż szlaków wodnych. Jednym z nich była Wisłoka i jej dopływy. Drugi szlak to rzeka Breń wraz z dopływami. Teren dawnego klucza wiewióreckiego leży właśnie w dorzeczach tych dwóch rzek. Zasiedlanie doliny Wisłoki prowadzone było przez plemię Lendzian, zamieszkujących okolice Sandomierza. Natomiast dolinę Brnia zasiedlało plemię Wiślan. Wraz z rozwojem sieci osadniczej, powstawały wsie rycerskie, kościelne, królewskie. Jednak przez dłuższy czas ruch osadniczy znacznie się osłabił, czy wręcz zaczął zanikać. Dopiero po przyłączeniu przez Kazimierza Wielkiego, w latach 1341 – 1345, Rusi Czerwonej do Polski, ruch ten znacznie się ożywił. Ponieważ tutejsze tereny stanowiły strefę nadgraniczną między Polską a Rusią, znacznie rozbudowano system obronny. Powstawały więc grody, zamki i strażnice. W tym okresie powstały m.in.: Żyraków, Góra Motyczna, Wiewiórka i Zasów. Szybki rozwój osadnictwa spowodował, że zaczynało brakować terenów pod osiedla. Zaczęto więc karczować pobliskie lasy i osuszać mokradła. Tak powstały m.in. wsie: Wola Żyrakowska i Korzeniów. Procesy osadnicze na ziemi dębickiej zakończyły się w XV w. Wsie były wówczas własnością królewską, duchowną lub rycerską. Największe dobra ziemskie należały do klasztoru w Tyńcu oraz możnych rodów Gryfitów i Ligęzów. Za honor poczytują sobie tutejsi mieszkańcy fakt, że w latach 1419 – 1428 właścicielem trzech czwartych obecnych terenów gminy był jeden z najznamienitszych rycerzy Rzeczypospolitej, sam Zawisza Czarny z Garbowa, bohater spod Grunwaldu. Wśród późniejszych właścicieli nie brak zacnych nazwisk, takich jak: Tarnowscy, Ostrogscy, Zasławscy, Łubińscy, Lubomirscy czy Sanguszkowie. Pozostałością po tych znanych rodach są zespoły dworsko – pałacowe w Zasowie, Żyrakowie, Straszęcinie i Korzeniowie. Rozwój gospodarczy tych terenów hamowały częste najazdy Tatarów, Rusinów i Węgrów. W 1266 r. zastępy tatarsko-rusińskie spustoszyły cały region. A w 1474 r. oddziały węgierskie dowodzone przez Tomasza Tarczaya spaliły Dębicę, Pilzno i większość wsi w regionie. Później region dotknęła kolejna klęska. Podczas walk sukcesyjnych pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami Stanisława Leszczyńskiego ograbiono z żywności i zniszczono wiele wsi.
Potop szwedzki W połowie XVII w. na wyczerpany i wyniszczony kilkuletnimi wojnami z Kozakami, Tatarami i Rosjanami kraj uderzył kolejny wróg - armia szwedzka. Na Podkarpaciu, w tym na terenach obecnej gminy Żyraków, zaczęto organizować antyszwedzki ruch oporu. Armia szwedzka posuwała się na wschód, niszcząc i rabując okoliczne miejscowości. Kiedy nieprzyjaciel dotarł nad Wisłokę, napotykał silny opór ze strony powstańców chłopskich. Do szczególnie intensywnych walk dochodziło w obszarze leśnym. Jedna z potyczek rozegrała się w roku 1656 w Korzeniowie podczas pacyfikacji tutejszych włości. Było to prawdopodobnie typowe działanie represyjne ze strony Szwedów, skierowane przeciwko nieposłusznemu dziedzicowi Korzeniowa. Wysłany przez Szwedów oddział rajtarski został zaskoczony przez dragonów, podczas palenia wsi. Na pomoc dragonom przybyli chłopi uzbrojeni w kosy. Rajtarzy ponieśli znaczne straty i zostali zmuszenie do ucieczki. Podczas potyczki śmiertelne rany odniósł dowódca dragonów - Tłocki. Pochowano go na leśnym uroczysku, przy rozstaju dróg, a miejsce pochówku oznaczono krzyżem. Uroczysty pogrzeb poległego w nierównej walce oficera odbył się po 334 latach. W ten sposób mieszkańcy Korzeniowa oddali po latach hołd żołnierzowi, który ocalił wieś. Choć od tamtych lat minęło ponad trzy wieki tereny gminy Żyraków kryją ślady po tamtych wydarzeniach. A jednym z nich jest właśnie wspomniany „Grób Dragona” w Korzeniowie. Rok 1657 przyniósł kolejny najazd wroga. Tym razem na polskie ziemie uderzyła armia Rakoczego. W jej skład wchodzili m.in.: Węgrzy, Mołdawie, Kozacy, Niemcy. Wroga armia dokonała ogromnych zniszczeń na Podkarpaciu, a więc i na tutejszych terenach. Mimo, że mężczyźni stawiali opór najeźdźcy, miał on jednak miażdżącą przewagę militarną i liczebną. Szukano więc ucieczki w przepastnych lasach Puszczy Sandomierskiej. Niektórzy zdołali się schronić i uratować. Ale np. w Korzeniowie wróg wymordował grupę uchodźców, których potem pochowano w zbiorowej mogile, a na tym miejscu usypano istniejący do dziś kurhan. Kolejny wiek, to czas rozbiorów. Po I rozbiorze tereny te znalazły się pod zaborem austriackim. Po dawnej świetności nie pozostało praktycznie nic. Na doszczętnie zrujnowany region spadły dodatkowo klęski żywiołowe. Powodzie w 1772 i 1774 r. zniszczyły pola uprawne, domy i zabudowania gospodarcze.
Kategorie włościan i ich obciążenie pracą pańszczyźnianą(XIX w.)
Wiek XIX , to ciężki okres pracy chłopa pańszczyźnianego. Wtedy status społeczny na wsi wyznaczało posiadanie pewnej ilości ziemi. Podobnie było na terenach obecnej Gminy Żyraków. Najwięcej gruntu posiadali tzw. kmiecie (np. 30, a nawet 40 – 60 morgów). Obok kmieci spotykamy tzw. zagrodników. Ci posiadali nieco mniej pola; od 10 do 5 morgów. Czasami pojawiała się jeszcze jedna kategoria chłopów posiadających grunt. Byli nazywani komornikami lub piechotnikami. Posiadali oni nawet po 5 morgów ziemi. Byli i tacy chłopi, którzy nie posiadali ziemi w ogóle, a nawet tacy, którzy nie mieli żadnej nieruchomości. Z wyjątkiem Korzeniowa, gdzie pańszczyznę musieli odrabiać także komornicy, wszystkie opisy podają, że na pańskich polach pracowali głównie włościanie dwóch pierwszych kategorii czyli kmiecie i zagrodnicy. Chłopi pracowali bardzo ciężko, czasami ponad ludzkie siły. Normą były baty ekonomów i nieludzkie traktowanie ze strony szlachty. Nie mieli także czasu obrabiać własnego gruntu. Do uprawy pól używano bardzo prymitywnych narzędzi. Orano pługami polskimi lub sochami, które bardzo płytko spulchniały ziemię. Zwierzętami pociągowymi były najczęściej woły. Czasami stosowano radła ciągnięte przez samych ludzi. Mieszkano w prymitywnych chatach z klepiskiem. Zdarzało się, że zwierzęta trzymano w izbach razem z ludźmi. Święta kościelne obchodzono bardzo uroczyście i skrupulatnie; trwały one nieraz kilka dni, jak np. wesela. Ośrodkiem całego życia towarzyskiego włościanina była karczma, prowadzona najczęściej przez żyda. To właśnie w karczmie kwitło życie towarzyskie.
Rabacja W 1846 r. wybuchła rabacja galicyjska. Szczególnie dramatyczny przebieg miała ona w naszym regionie. Popełniono wiele mordów, a niektóre odznaczały się wyjątkowym okrucieństwem. W Straszęcinie zabito, według kronik parafialnych, dziewięć osób, a na terenie parafii zasowskiej, czternaście osób. Z morderstwami połączona była prawie zawsze grabież i niszczenie budynków oraz zabudowań dworskich. W Bobrowej i Korzeniowie splądrowano dwór, stajnię, zabrano owce, bydło. W Nagoszynie wywieziono podobno tysiące owiec. Właściciele majątków starali się uciec jak najdalej od swych włości. Niektórzy przebierali się w wiejskie odzienie lub chowali się w chłopskich zagrodach. Akcja chłopów skierowana była nie tylko przeciwko szlachcie i jej urzędnikom, ale również przeciw księżom, którzy również musieli ratować się ucieczką lub szukać schronienia u zaufanych chłopów. Trudno dziś ustalić, na ile podżeganie chłopów do rabacji łączyło się z przygotowaniami do powstania przeciwko rządowi austriackiemu. Brak również bliższych danych co do tego, kto dowodził na tych terenach rebelią. Tak czy inaczej zasowszczyzna była ważnym ośrodkiem rabacji. Z tych stron rabacja posuwała się ku południu i na zachód. Po burzliwym okresie wystąpień przeciwko panom i ciemiężycielom, na chłopów spadły: głód, epidemia cholery i uwłaszczenie. Uwłaszczenie było usamodzielnieniem chłopa. Zyskał on wolność osobistą i niezależność gospodarczą. Nie umiał jednak skorzystać z tej niezależności. Lata niewoli zrobiły swoje, czyniąc z chłopów ludzi niezaradnych i nie umiejących się zatroszczyć o własne gospodarstwo. Tym bardziej, że w niedługim okresie po rabacji nastąpił głód, a potem epidemia cholery. Te dwa fakty chłopi łączyli ze sobą, uważając, że jest to kara Boża za rabację. Głód towarzyszył przez wiele lat nie tylko ubogim, ale i kmieciom. Jego przyczyną był nieurodzaj. Brakowało zboża i jarzyn, dlatego też gotowano, kiszono zioła i chwasty. W Bobrowej trawę i zielska kobiety gotowały na mleku i tym się żywiono. Trudno się więc dziwić, że z takiego jedzenia ludzie chorowali, a nawet umierali. Potem przyszła kolejna klęska – epidemia cholery. Atakowała ten rejon trzykrotnie; w latach 1831, 1848 i 1873, za każdym razem zbierając duże żniwo. Zdarzało się, że liczba zachorowań w niektórych miejscowościach była tak duża, że zamieniała całą wieś w jedno cmentarzysko. Zmarli chowani byli na osobnych cmentarzach. Tak było np. w Bobrowej, gdzie cmentarz choleryczny przetrwał do dziś. W Straszęcinie zmarłych chowano na wałach cmentarnych.
Wiek XIX to również czas wyraźnych zaczątków rozwoju szkolnictwa wiejskiego. Jest to niezwykle istotna kwestia, gdyż chłopi byli analfabetami. Na wsi panowała ciemnota, zabobon, a rozmaite przesądy i wierzenia łączyły się z wierzeniami religijnymi. Do powstania szkół przyczyniali się często właściciele majątków. I tak w roku 1842 staraniem właścicielki Nagoszyna - Konopkowej, powstał dom parafialny, w którym jedną salę przeznaczono na szkołę parafialną, zamieniona później w roku 1854 na tzw. trywialną. W roku 1847 z materiału dostarczonego przez tamtejszego właściciela hrabiego Kuczkowskiego, wybudowano pierwszą szkołę w Zasowie. (Ów Kuczkowski był żonaty z Henryką Ankwiczówną, którą Adam Mickiewicz opisał w III części „Dziadów” i Listach z Włoch, jako Ewę. Podanie głosi, że Ankwiczówną odwiedził Mickiewicz w Zasowie) Oczywiście szkoły nie powstawały w każdej wsi, dlatego każda swym zasięgiem obejmowała jeszcze wioski sąsiednie. Ponieważ nie było obowiązku szkolnego, przypuszcza się, że do szkół uczęszczało bardzo niewiele dzieci. Nauczycielami byli zazwyczaj organiści uzależnieni od dworu, duchownych i wreszcie chłopów, którzy płacili im pensje. O ile w sąsiednich miejscowościach od czasu do czasu zakładano nową szkołę, o tyle na terenie obecnej gminy Żyraków ten okres stagnacji był dość długi. Następna szkoła powstała dopiero w roku 1880 w Wiewiórce, a w 1884 w Bobrowej. Jeszcze później bo w roku 1895 w Mokrem. Poza szkołami spotykamy w tych czasach tzw, nauczycieli wędrownych. Istniały również kursy dokształcające. Oczywiście te formy nauczania nie potrafiły zwalczyć wszechobecnego analfabetyzmu.
I wojna światowa Rok 1914 był bardzo urodzajny dla tych ziem. „Opatrzność Boża opatrzyła tutejszą gminę i okolicę w niepamiętne urodzaje zboża wszystkich gatunków, ziemniaków, koniczyny, siana, ze każdy miał wiele więcej, jak mu było potrzeba, a do tego i bydła i świń jakoś więcej posiadał każdy. Było to jakby błogosławieństwo na wojnę” ¹. Rozkaz mobilizacyjny przyszedł na samym początku sierpnia. „Rezerwiści, ich żony i rodziny robili przygotowania do wymarszu, przyczem wszyscy zalęknięci, ciche łzy ronili; po dniu nastąpił cichy wieczór i noc pożegnania się i wymarszu z domu, przy którym odprowadzając pieszo i furmanką, zawodzone były gorzkie płacze i lamenty, na drogach, jakby na cmentarzu przy pogrzebie, które powoli i powoli ucichały w miarę oddalania się – i tak pozostała wieś, jakby do grobu złożona”² – czytamy o Bobrowej. Wszyscy mieli nadzieję, że wojna potrwa krótko i Polska powstanie. Tymczasem Rosjanie zaczęli zbliżać się tutejszych okolic. Ludność ogarnęły strach i panika przed zbliżającymi się nieprzyjaciółmi. Wśród prostego ludu rozpowiadano o okrucieństwie i znęcaniu się nad bezbronną ludnością. Dlatego część bogatszych wyjechała na zachód, a pozostali zaczęli budować schowki, w obawie przed armatnimi kulami. Zaś żywność, ubrania oraz inne dobra chowano w skrzyniach, które następnie zakopywano w ziemi. Był to ciężki czas dla miejscowej ludności. Kiedy w granice ówczesnego powiatu ropczyckiego weszły wojska rosyjskie, rekwirowały wszystko, co mogło się im przydać, a więc: bydło, konie, owies, lepszą odzież, buty itp. Najtrudniejszy był sam odwrót Moskali. Początkowo próbowali się bronić wzdłuż linii Wisłoki. Rozegrała się nawet 5-dniowa bitwa. Jej skutki dotkliwie odczuli okoliczni mieszkańcy. Spłonęło część zabudowań w Żyrakowie i Wiewiórce. Spaliło się również kilka gospodarstw w Górze Motycznej i Woli Żyrakowskiej. W maju 1915 roku ruszyła ofensywa austriacko – niemiecka. Dowództwo rosyjskie postanowiło się bronić wzdłuż linii Przełęcz Dukielska – Wisłoka – Wisła. Bitwa rozgorzała na dobre i ze wsi trzeba było uciekać. Z płonących domów nie można było niczego uratować. Powołano tu prawie wszystkich chłopców i mężczyzn do wojska. Część z nich poległo w walce. Po wojskach rosyjskich rozgościły się na dobre wojska austriackie. Rozpoczęły nawet pobór mężczyzn, w wieku 18 do 50 lat. Również Austriacy często dopuszczali się grabieży co cenniejszych przedmiotów, pozostawiając nierzadko po sobie zgliszcza. Aż nadszedł rok 1918 i potęga austriacka zaczęła się rozpadać. Zaczęto rozbrajać posterunki i przejmować władzę z rąk zaborców. Kiedy nadeszła upragniona wolność zdjęto dwugłowego orła z poczty w Zasowie. Zaczęto odbudowywać domy. Część osób przeniosło się w inne tereny Polski, m.in. na Podole. Dwa lata później, bo w roku 1920 wybuchła kolejna wojna z bolszewikami. Nastąpił pobór do wojska 18-letnich chłopców. Rekwirowano także dla wojska konie. Chłopcy z Wiewiórki i okolic walczyli na południowym froncie nad Bugiem, a częściowo nawet w obronie Warszawy. Nastał jednak kryzys gospodarczy i związane z nim niepokoje społeczne, strajki, manifestacje, szalejące bezrobocie. Niektórzy znaleźli pracę w Mościcach przy budowie fabryki nawozów azotowych, niektórzy zaś w poszukiwaniu pracy emigrowali za granicę. Z początkiem lat trzydziestych nastąpiła radykalizacja ruchu ludowego. Działacze lewicowi organizowali w Warszawie pikiety z okrzykami skierowanymi przeciw panom. Brali w nich udział m.in. chłopcy z Wiewiórki. W roku 1931 w ramach reformy zlikwidowano powiat pilzneński i utworzono gminę zbiorową w Straszęcinie. Później przeniesiono ją do Żyrakowa. W 1937 roku zlikwidowano powiat ropczycki. Miastem powiatowym stała się Dębica. Rozpoczęła się też budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego, a wraz z nim stopniowy rozwój gospodarczy naszego regionu.
II wojna światowa Wszelkie plany pokrzyżował wybuch II wojny światowej. W przeddzień wybuchu wojny odbywała się mobilizacja. Nad pobliską Dębicą przelatywały regularnie niemieckie samoloty. Młodzi mężczyźni zbierali się w grupy i wyruszali na wschód, aby zaciągnąć się do wojska. Tymczasem oddziały niemieckie posuwały się na wschód rozbijając kolejne polskie oddziały. A afisze podpisane przez głównodowodzącego armią niemiecką nakłaniały pod groźbą śmierci oddawanie wszelkiej broni. Wkrótce po zakończeniu pierwszych działań wojennych do Wiewiórki ściągnął cały pułk niemieckiej artylerii przeciwpancernej. Żołnierze rozlokowali się w domach. A w najbliższą niedzielę niemiecki kapelan odprawił dla nich mszę w kościele Zasowie. W połowie października 1939 utworzono Generalną Gubernię. Ponieważ prawo okupacyjne zabraniało nauczania w szkołach, w listopadzie tego samego roku w Wiewiórce rozpoczęło działalność tajne gimnazjum. Objęło ono swym zasięgiem Zasów i Mokre. Wiosną 1941 roku przed wybuchem wojny z sowietami Niemcy ponownie umieścili w Wiewiórce pułk piechoty. Szczególnie szykanowani byli żydzi, a za ich ukrywanie groziła śmierć.
Na terenie byłego powiatu dębickiego Niemcy pod kierunkiem szefa gestapo Garblera przeprowadzili dwanaście pacyfikacji, w których uczestniczyli żandarmi, policja ochrony kolei, policja kryminalna, oddziały SS, a przy większych akcjach oddziały Wermachtu z Pustkowa. W 1943 roku spacyfikowano m.in.: Wiewiórkę, Zasów i Bobrową. Wymordowano wówczas wielu ludzi. Po nieudanej próbie zamachu na Hitlera w roku 1944 wojska niemieckie zaczęły się cofać. Wróciły jednak ponownie na front. Ogień artyleryjski był tak silny nad Wisłoką, pisze F. Kleszcz w monografii „Wieś Wiewiórka i klucz wiewiórecki”, że fala powietrza z hukiem zatrzasnęła ciężkie drzwi kościoła w Zasowie. Zacięte walki toczyły się o wieś Mokre, a przez Wiewiórkę przejeżdżały konne furgony niemieckie zaopatrujące wojsko w sprzęt i amunicję. Zbliżał się front. Równocześnie odbywała się mobilizacja Armii Krajowej do akcji „Burza”. Tymczasem wojska radzieckie rozpoczęły ofensywę 20 sierpnia 1944 roku. Przekroczyły Wisłokę koło Korzeniowa i posuwały się naprzód przez Nagoszyn. Zacięte walki toczyły się o Mokre i Zasów. Po wycofaniu się z Mokrego, Niemcy próbowali przygotować obronę w Wiewiórce. Zostali jednak zasypani pociskami artyleryjskimi. Do wsi weszły bowiem oddziały radzieckie. Mieszkańcy wsi próbowali dostać się do swoich domów. Zbierano także inwentarz. Ale Niemcy ponownie zajęli tutejsze miejscowości i mieszkańcy otrzymali nakaz wysiedlenia. Zmuszeni więc byli koczować zimą w pobliskich lasach, szopach czy stodołach sąsiednich miejscowości. Nastała nędza i głód. Dopiero w połowie stycznia 1945 roku, kiedy ruszyła ofensywa, ludzie zaczęli wracać do swoich domów. Zaczynał się nowy rozdział w dziejach regionu.
Lata powojenne Szybki rozwój gospodarczy rozpoczęty w dwudziestoleciu międzywojennym był również kontynuowany po zakończeniu II wojny światowej. W Dębicy i okolicach dynamicznie rozwijały się zakłady przemysłowe w których pracowali m.in. mieszkańcy poddębickich wiosek.
Do roku 1955 istniał duży powiat dębicki, który w tymże roku podzielono na dwa mniejsze: dębicki i ropczycki. Żyraków znalazł się w obrębie powiatu dębickiego, należącego wówczas do województwa rzeszowskiego. Lata 1955 – 1972 to okres gromadzkich rad w Bobrowej, Straszęcinie, Zasowie i Żyrakowie. 1 czerwca 1975 r. został wprowadzony nowy podział administracyjny kraju. Dotychczasowy powiat dębicki został włączony do nowo utworzonego województwa tarnowskiego. Ponowna zmiana nastąpiła 1 stycznia 1999 r. Gmina Żyraków wraz z nowo utworzonym powiatem dębickim, którego jest częścią weszła w skład województwa podkarpackiego.
Rozwiń Metryka
Podmiot udostępniający informację: | Gmina Żyraków |
---|---|
Data utworzenia: | 2019-03-07 |
Data publikacji: | 2019-03-07 |
Osoba sporządzająca dokument: | Adam Pryga |
Osoba wprowadzająca dokument: | Adam Pryga |
Liczba odwiedzin: | 9580 |